W mojej wegańskiej kuchni długo zwlekałam ze zrobieniem domowych falafeli. Wydawało mi się, że trzeba mieć super sprzęt, żeby zblendować na wpół surowe (namoczone, ale nie ugotowane) ziarna ciecierzycy. Nic z tych rzeczy – teraz z powodzeniem używam do tego celu ręcznego blendera.
Miałam też niechęć do smażenia w głębokim tłuszczu, przede wszystkim ze względu na marnotrawstwo. Okazało się jednak, że falafele bez problemu można smażyć na patelni, w stosunkowo niewielkiej ilości oleju. A do ich nakładania i formowania wcale nie jest potrzebna specjalna foremka do falafeli – wystarczy łyżka i formowanie w dłoniach.
Po poczynieniu tych odkryć, przepadłam. Robię te domowe falafele jak nakręcona, i naprawdę nigdy nie jest mi dość. Falafele podaję w picie z hummusem i warzywami, z ziemniaczkami i surówką, nadziewam nimi kanapki, podaję w bowlu z ryżem/kaszą i warzywami.
Jeśli nie chcecie smażyć od razu dużej ilości falafeli, wiedzcie że zblendowaną masę na falafele można przechowywać w lodówce przez kilka dni, a podobno nawet mrozić (choć ja problemu za dużej ilości masy nigdy nie doświadczyłam).
A jeśli szukacie innych pomysłów na białkowy składnik obiadu, to polecam: najprostszy tofu-kotlet, burgera z zielonej soczewicy i wędzonego tofu, klopsy ciecierzycowo-kukurydziane, grillowane tofu w keczupowej marynacie, burgery marchewkowe, albo bardzo prosto – fasolę jaś w przyprawach.
Czas przygotowania
90 min
-
250g suchej ciecierzycy
-
1 płaska łyżka sody oczyszczonej do moczenia ciecierzycy + ½ łyżeczki sody do masy na falafele
-
1 niewielka cebula
-
3 ząbki czosnku
-
1 pęczek natki pietruszki albo ¾ pęczka natki pietruszki i trochę świeżej kolendry
-
-
1 łyżeczka mielonego kuminu
-
1 łyżeczka mielonej kolendry
-
½ łyżeczki ostrej papryki (można dać mniej albo zastąpić słodką papryką)
-
½ łyżeczki mielonego imbiru
-
⅓ łyżeczki cynamonu
-
⅓ łyżeczki gałki muszkatołowej
-
*uwaga: powyższe przyprawy można zastąpić 3,5 łyżeczki przyprawy garam masala
-
1 płaska łyżeczka soli
-
½ łyżeczki pieprzu
-
Suchą ciecierzycę zalewamy ciepłą wodą, dodajemy łyżkę sody oczyszczonej i mieszamy z wodą. Odstawiamy na 8-12h. Dzięki moczeniu w wodzie i dodatkowi sody ciecierzyca bardziej zmięknie i będzie się ją dało zblendować na papkę bez gotowania.
-
Ciecierzycę odsączamy z wody i opłukujemy pod bieżącą wod, odcedzamy porządnie na sitku.
-
Namoczoną ciecierzycę, cebulę, czosnek, natkę pietruszki (i ewentualnie kolendrę) i przyprawy mielimy blenderem (polecam ręczny) na nieidealnie gładką masę. Masę najlepiej odstawić na 1h (albo kilka godzin/całą noc czy cały dzień) do lodówki. Dzięki temu zgęstnieje, zestali się nieco i falafele będzie łatwiej smażyć.
-
Po wyjęciu z lodówki dodajemy ½ łyżeczki sody oczyszczonej i mieszamy.
-
Na patelni rozgrzewamy olej (u mnie siódemka w 9-stopniowej skali, żeby nie spalić falafeli można zacząć od szóstki i w razie potrzeby zwiększyć do siódemki). Za pomocą dużej łyżki nabieramy masy, masę przekładamy do dłoni i dłonią formujemy delikatnie krążki. Nie ściskamy, bo masa nie jest bardzo gęsta i plastyczna (jak typowa masa np. na burgery), tylko nieco sypka. Krążki strącamy na patelnię. Smażymy 3-4 minuty, a następnie delikatnie, najlepiej za pomocą silikonowej łopatki albo szpatułki do grilla, pojedynczo przewracamy falafele na drugą stronę i znów smażymy 3 minuty. Jeśli chcesz, żeby boki również były rumiane, falafela możesz chwycić delikatnie dwoma szpatułkami i przewrócić na bok, po czym “przeturlać” po oleju na patelni - proponuję to jednak już bardziej wprawionym w smażeniu falafeli.
-
Falafele podajemy taj, jak lubimy - w bowlu (z ryżem/kaszą i warzywami), z ziemniaczkami, z sałatką czy surówką, w picie z hummusem i warzywami, z sosem. Smacznego! :)
„Wystarczy łyżka i formowanie w dłoniach” – no właśnie w tym problem, że nie wzyscy mogą. Jestem alergiczką, mam zawsze jakieś ranki i podrapania na dłoniach i z założenia nie zanurzam gołych dłoni w żadnych masach, nie wyrabiam ciast… Własnych falafeli właściwie jeszcze nigdy nie robiłam (ale chcialabym, bo na kupne mnie nie stać), za to robiłam kotlety sojowe albo placki z cukinii – i robię to obowiązkowo w rękawiczkach lateksowych…
Jasne, każdemu według własnych ograniczeń, preferencji, możliwości. Czyli rozumiem, że formowanie w lateksowych rękawiczkach też daje radę :)?