Domowy pieczony pasztet sojowy
Pasztet sojowy, jakiego w sklepie nie znajdziecie – z dobrym składem, z dodatkiem warzyw, nietłusty, bogaty w smaku.
Dla takiego pasztetu warto kupić soję, namoczyć ją i ugotować, a potem odpalić piekarnik. Pasztetu wychodzi naprawdę dużo, jeśli nie dacie rady go zjeść w przeciągu 5 dni – można go bez problemu mrozić.
Składniki
- 250g suchych ziaren soi (przed ugotowaniem)
- 1 duża marchew lub 2 średnie (250g)
- ½ słoika suszonych pomidorów lub ½ słoiczka koncentratu pomidorowego
- 2-3 ząbki czosnku
- 3 liście laurowe
- 3 ziarna ziela angielskiego
- 5 łyżek oleju (u mnie rzepakowy)
- 4 łyżki sosu sojowego
- 2 łyżeczki majeranku
- po 1 łyżeczce: słodkiej papryki w proszku, kminu rzymskiego (albo pieprzu ziołowego), soli, pieprzu
- opcjonalnie: 1 łyżka koncentratu bulionu
- kilka listków bazylii do dekoracji pasztetu (można pominąć)
Instrukcje
-
Ziarna soi namaczamy w dużej ilości osolonej wody przez 12h. Następnie gotujemy w świeżej osolonej wodzie do miękkości, u mnie zajęło to 2h, wodę odlewamy.
-
Marchew kroimy na mniejsze kawałki, zagotowujemy 1l wody i wrzucamy do niej marchew, liście laurowe, ziele angielskie, ugotowane ziarna soi oraz opcjonalnie - bulion w paście. Gotujemy przez około 20 minut, aż marchew będzie miękka. Odsączamy z wody, wyrzucamy liście laurowe i ziele angielskie.
-
Do ugotowanej soi i marchewki dodajemy suszone pomidory (lub koncentrat pomidorowy), przyprawy: czosnek, sos sojowy, majeranek, słodką paprykę w proszku, kmin rzymski, sól i pieprz, oraz 5 łyżek oleju. Całość blendujemy.
-
Piekarnik rozgrzewamy do 180°C (góra-dół). Masę na pasztet przekładamy do blaszki (o długości ok. 25-30cm) wysmarowanej lekko tłuszczem (np. kokosowym) i obsypaną mąką (pszenną czy ryżową). Na masę z wierzchu możemy położyć kilka listków bazylii. Foremkę z pasztetem wsuwamy do piekarnika, a obok niej kładziemy na blaszce inną foremkę wypełnioną wodą (dzięki czemu pasztet nie będzie suchy po upieczeniu i nie będzie się kruszył). Pieczemy przez 1h 15 min. Studzimy, a następnie przechowujemy w lodówce przez kilka dni albo część mrozimy.
-
Pasztet jest pyszny w najprostszym wydaniu - na kawałku pieczywa, z liściem sałaty czy plastrem pomidora. Smacznego!
Dlaczego olej, a nie np. tłuszcz kokosowy, czy tłuszcze zwierzęce przy tak wysokiej temperaturze pieczenia? Może już wystarczy tych pseudozdrowych przepisów.
Oleje roślinne – np. rzepakowy czy słonecznikowy – znakomicie nadają się do obróbki cieplnej. Masło, które w naszym kraju jest najbardziej popularnym tłuszczem zwierzęcym, ma dużo niższą temperaturę dymienia (odsyłam do google). Poza tym to jest blog z przepisami wegańskimi, nie używam produktów odzwierzęcych. Co zaś się tyczy oleju kokosowego – używam, ale tylko czasami, przede wszystkim ze względu na to, że nie jest produkowany lokalnie (a w pierwszej kolejności wybieram produkty lokalne). Pozdrawiam,
Dziękuje za przepis. Czy soję mogę ugotować i dokończyć przygotowanie pasztetu następnego dnia?
Cześć Ala! Tak, to super pomysł, z soją jest sporo roboty, i najlepiej sobie to właśnie rozłożyć na dwa dni, żeby nie piec po nocach :D. Pozdrawiam!